Stop Lossy

Moje podejście do stop lossów

Ostatnio była dyskusja na blogu na temat stopów. Podtrzymuję to co napisałem tam w komentarzu. Nie mogę sugerować stopa bo musiałbym go podać dla każdego z subskrybentów oddzielnie. Te parametry musi sobie gracz sam określić. Są one niezależne od techniki jaką się stosuje. Czy to jest Elliott, czy gra na formacje, czy wybicia – nie ma znaczenia. Znaczenie ma stosunek zaangażowanego kapitału do jego całości, no i charakterystyka rynku na którym się gra. To drugie zresztą jest mniej istotne. Jeżeli ktoś tego nie rozumie i nadal pyta o stop, to jest w ogóle nieprzygotowany do gry na kontraktach. Odsyłam do literatury fachowej, póki jest jeszcze za co grać.
Od siebie mogę tylko napisać, że ja, grając pozycyjnie na FW20 nie przekraczam 10 pkt na stop, i gdy tylko nadarza się okazja jego podniesienia do poziomu wejścia to go tam przesuwam. Dodam jeszcze, że mam taki zapas na kapitale w stosunku do granych pozycji, że nawet kilkunastokrotne wywalenie na stopie nie jest tragedią. Być nią nie może, bo jest właściwie codziennością. Osobiście czuję się optymalnie gdy mam 10k PLN na kontrakt. Zdarza mi się „przelewarować” w krótkim okresie, przy w miarę pewnych strzałach, ale to są incydentalne sytuacje. Wywalanie z pozycji to codzienność niestety, ale czasami trzeba kilka razy narty wpinać, aby dobrze się zapięły i dały frajdę z jazdy.